Dzisiaj jeżdżąc rowerem po terenie natknąłem się na koczowisko. Tutaj zamieszkały osoby bezdomne z Bełchatowa. Pozostawieni sami sobie z miasta wyprowadzili się do lasu.
Miejsce jest sprytnie ukryte w gęstym, zadrzewionym, kwartale. Z dala od dróg, z których korzystają spacerowicze,biegacze czy rowerzyści. Jednocześnie położone nie cały kilometr od Bełchatowa.
Wbrew powszechnej opinii o niechlujstwie osób bezdomnych tutaj panuje porządek. Śpiwory i koce są starannie ułożone. Śmieci złożone w worku – nawet posegregowane na plastik i resztę. Osobno na drzewach rozwieszone są ubrania oraz żywność. Przybory do jedzenia są umyte. Stare bannery służą za materace i za pomocą sprytnego sznurkowania mogą zawisnąć jako zadaszenie.
Miejsce jest raczej surrealistyczne. Szczególnie powieszony na drzewie termometr…
Na moje oko nocuje tu co najmniej kilka osób – w tym kobiety.
Maciej Kuszneruk