Trener Marcin Węglewski po raz 15 nie zdołał ułożyć drużyny. Tym razem na najważniejszy mecz w sezonie. Przez pierwsze 10 minut gra zawodnikom ze Sportowej układała się wyśmienicie. Trzeba przyznać szczerze, że dominowali a drużyna z Alei Piłsudskiego prawie nie istniała. Niestety po zdobyciu pierwszej bramki z karnego przez gospodarzy coś się w grze zacięło. W przeciągu kilku minut w grubo doliczonym czasie Widzewiacy wyszli na prowadzenie. Nie można zarzucić zawodnikom Węglewskiego woli walki, ale to nie wystarczy, żeby wygrać spotkanie. Trzeba jeszcze do kompletu strzelać bramki. Z meczu na mecz taktyka trenera bełchatowian coraz bardziej zawodzi i jeśli tak dalej będzie to wyglądało spełni się najgorszy sen dla kibiców. Spadek do drugiej ligi.
GKS Bełchatów – Widzew Łódź 2:3 (1:2)
1:0 – Hilbrycht (6, karny), 1:1 – Mucha (45+1), 1:2 – Michalski (45+6, głową), 1:3 – Michalski (64). 2:3 – Mas (72)
GKS: Otczenaszenko – Sierczyński, Bartków, Zalepa (85, Laskowski), Gancarczyk – Grzelak, Pawlik (66, Ryszka), Hilbrycht (56, Koziara), Flaszka, Bator (66, Mas) – Sabala
Widzew: Wrąbel (37, Kudrjavcevs) – Kosakiewicz, Nowak, Tanżyna, Gach – Michalski (70, Kun), Poczobut, Mucha (70, Caique), Hanousek (83, Możdżeń), Ameyaw – Tomczyk (83, Robak)