Dzisiaj w godzinach wieczornych udało nam się porozmawiać z bełchatowianką Beatą Barańską, mieszkającą we Włoszech od kilkunastu lat.
Cały Półwysep Apeniński w ostatnich dniach został odcięty od reszty świata. W całych Włoszech utworzono strefy i żeby przekroczyć jedną i przejść do drugiej potrzebne jest specjalne zezwolenie. W większych miastach pozamykana jest większość sklepów, urzędów, muzeów i ośrodków kultury.
Sklepy spożywcze są otwarte, ale żeby zrobić podstawowe zakupy trzeba stać w długiej kolejce, jeden od drugiego w odległości powyżej 1,5m. Do mniejszych sklepów wpuszczane są dwie osoby, do większych po 5 i wszyscy pilnowani są przez pracowników ochrony. Z dnia na dzień rośnie liczba osób zarażonych wirusem. Codziennie umiera po kilka osób.
Brakuje podstawowych środków higieny, maseczek i kombinezonów ochronnych. W dużych miastach można spotkać już oddziały żołnierzy wojsk amerykańskich. Sytuacja jest dramatyczna i robi się coraz gorzej. Jeśli w Polsce nie zdążymy dorosnąć do sytuacji, która jest bardzo rozwojowa, wkrótce możemy podzielić los Włochów. Nie oszukujmy się i nie bagatelizujmy sytuacji.
W Polsce brakuje podstawowych środków ochrony a testy robione są w terminie co najmniej dwóch dni. Najważniejsze nie wpadajmy w zbędną panikę.