Moja 23-letnia córka, która wciąż mieszka ze mną, prawie całą pensję wydaje na zakupy. Do tej pory bardzo często jeździła do galerii, ale od czasu, gdy trwa pandemia, przeniosła się do internetowych sklepów. To mnie bardzo martwi, bo nic nie udaje jej się zaoszczędzić. Nie brałam od niej pieniędzy ani na opłaty, ani na jedzenie, żeby mogła sobie coś odłożyć, ale teraz widzę, że nic jej nie zostaje. Obserwuję, że te zakupy sprawiają jej bardzo dużo przyjemności, ale teraz kupuje rzeczy, z których wcale nie korzysta. Jest euforia, a potem zupełny brak radości. A sukienki, buty, biżuteria, leżą nie noszone. Zastanawiam się, czy córka jest zakupoholiczką? Jak jej pomóc? – pyta Marta
Na pytania odpowiada Joanna Wysogląd-Wolniak, specjalista psychiatra, kierownik Instytutu Zdrowia i Równowagi Psychicznej Wolmed w Bełchatowie:
W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest uciec od reklam, które są nie tylko w telewizji, ale przede wszystkim w internecie, także na portalach społecznościowych czy stronach informacyjnych. Tak jak w tradycyjnych sklepach nęcą witryny, tak w internecie firmy mają coś co na pewno „polepszy” nasze życie, codzienne obowiązki uczyni łatwiejszymi, przyjemniejszymi, a oferowane przez nich ubrania czy buty to rzeczy, które po prostu „musimy mieć”, bo są najlepsze, najmodniejsze i na dodatek w promocji. Obecnie nie wystarczy już unikać galerii, by powstrzymać się przed niekontrolowanymi zakupami.
A zakupoholizm to bardzo niebezpieczne uzależnienie, które może spustoszyć niejedną kieszeń i wpędzić w ogromne długi.
Uzależniona od zakupów osoba tak naprawdę uzależnia się od przypływu endorfin do
mózgu. Gdy zaspokaja potrzebę i kupuje „wymarzoną” rzecz, jest bardzo szczęśliwa i zadowolona. Kupno kosmetyków, ubrań, czy biżuterii daje wielu osobom niepohamowaną radość, podnosi też samoocenę. Zakupy przynoszą ulgę oraz odprężenie.
I nie ma tu znaczenia fakt, że zostały kupione niepotrzebne przedmioty. Nierzadko dochodzi do sytuacji, gdy uzależniona od zakupów osoba nawet nie przynosi ich do domu i w taki sposób stara się ukryć przed rodziną wydane pieniądze. Bo dla niej
najważniejszy był sam moment ich wydawania, zaopatrywania się w nowe rzeczy, potem nawet z nich nie korzysta.
Robienie zakupów bywa to sposobem na chandrę, poprawę nastroju. Gdy jest to proces kontrolowany, nie ma powodu do niepokoju. Jest to wręcz zalecany przez psychologów sposób na rozładowanie napięcia i stresu.
Gorzej, gdy są to niekontrolowane zakupy, za bardzo wysokie kwoty, które mają służyć jednemu – zaspokojeniu nagłego impulsu w sytuacji, gdy żaden inny sposób radzenia sobie ze stresem się nie sprawdza i nie jest stosowany, jak na przykład pójście do kina, na basen czy na siłownię. Po zakupach, wydaniu znacznej ilości pieniędzy, przychodzi czas na otrzeźwienie, pojawiają się smutek i wyrzuty sumienia. I aby poprawić nastrój znów wraca do zakupów, jako jedynego źródła radości. W ten sposób tworzy się błędne koło. Zakupoholizm bardzo często dotyka osoby, które w młodości niewiele miały, a gdy w dorosłym życiu im się powiodło, chcą sobie zrekompensować dawne braki. Mają niską samoocenę i chcą nadrobić zaległości. Kupowanie coraz to nowych przedmiotów sprawia, że wzrasta ich poczucie wartości.
Osoby uzależnione od zakupów często wymagają leczenia. W szpitalu psychiatrycznym może ono trwać od 4 do 6 tygodni. Leczenie polega na stosowaniu psychoterapii w nurcie poznawczo-behawioralnym. Dotknięta zakupoholizmem osoba musi sobie uświadomić, co pcha ją do takiego postępowania. Co próbuje sobie zrekompensować?
Takiej osobie podawane są też leki podnoszące poziom serotoniny i zapobiegające pojawianiu się niekontrolowanych impulsów. Przede wszystkim trzeba pamiętać, by – tak jak we wszystkim – także tu zachować umiar i zdrowy rozsądek. Czerpać przyjemność z robienia zakupów, nie zapominając o możliwościach domowego budżetu i umiejętnym
gospodarowaniu finansami.