Pięć bełchatowskich par świętowało złote i diamentowe gody. Za długoletnie pożycie małżeńskie jubilaci zostali odznaczeni medalami prezydenta RP. Były łzy wzruszenia, promienne uśmiechy i okazje do wspomnień w rodzinnym gronie.
Pięćdziesiąt lat temu sakramentalne „tak” powiedzieli sobie państwo Stanisława i Longin Grzybowscy. Poznali się… na weselu. – Mimo tego, że na uroczystość wybraliśmy się z innymi partnerami, od razu przypadliśmy sobie do gustu. Pochodziliśmy z tego samego środowiska. Mój obecny mąż był wykształcony, cieszył się bardzo dobrą opinią i to mi dało impuls, żeby się nim zainteresować. A poza tym bardzo przystojny – wspomina pani Stanisława i dodaje, że nie bez znaczenia było również to, że pan Longin fantastycznie tańczył. – Zaimponował mi tak bardzo, że tańczyliśmy przez całe życie. Nie opuszczaliśmy żadnego sylwestra, Dnia Nauczyciela i Górnika. Mogę śmiało powiedzieć, że połączyły nas muzyka i taniec – wspomina z uśmiechem pani Stanisława. Jej mąż, Longin, zdradza, że recepta na długie i zgodne małżeństwo jest niezwykle prosta. – Współczesne małżeństwa podchodzą do życia mniej zobowiązująco. My jesteśmy zaślubieni w kościele, także pewne zobowiązania dwustronne są i tego się trzymamy. Z byle powodu się posprzeczamy, pokłócimy i godzimy.
Złoty jubileusz małżeński obchodzą w tym roku również państwo Teresa i Ryszard Heródzińscy, którzy po pięćdziesięciu latach wspólnego życia zgodnie przyznają, że tym, co naprawdę spaja dwoje ludzi jest nie tylko miłość. – Najważniejszy jest rozsądek, bo miłość to tylko mgnienie i już jej nie ma. Trzeba rozumieć drugą osobę, bo jak się rozumie to i się przetrwa – mówi pan Ryszard i dodaje: – Bez kłótni to się nie da, bo wtedy nie byłoby godzenia i byłby smutek. Na pytanie, za co dziś kocha żonę odpowiada z humorem, że teraz to już musi. Pani Teresa ma tylko jedno życzenie na kolejne wspólne lata. – Zdrowie. Pieniądze są mało ważne, bo raz są, raz ich nie ma. Liczy się tylko zdrowie. I to, żeby dalej jakoś razem wytrzymać.
Z kolei sześćdziesiąt lat po ślubie są państwo Gabriela i Karol Kaczmarscy, którzy dziś z łezką z oku wspominają najważniejszy dzień w ich życiu. – 23 sierpnia mieliśmy ślub kościelny, a wcześniej cywilny. Na naszym weselu było 120 osób, także jak na tamte czasy to była duża impreza. Weselicho trwało całe trzy dni, po poprawinach trafiły się jeszcze teścia imieniny. Pamiętam piękną białą suknię i piękną kobietę. Zresztą do dziś jest piękna – wspomina wzruszony pan Karol. Pani Gabriela, śmiejąc się, zdradza, że aby związek był szczęśliwy, męża trzeba sobie wychować. – Do dzisiaj wychowuję. Ma być w domu, umieć gotować i sprzątać, a żona ma tylko męża wychowywać – wyjaśnia pani Gabriela.
W gronie świętujących znaleźli się także państwo Maria i Zdzisław Wanatowie ( jubileusz pięćdziesięciolecia) oraz Anna i Marian Korotkiewiczowie (obchodzący pięćdziesiątą rocznicę ślubu).
Zgodnie z tradycją, pary obchodzące złote gody otrzymują pamiątkowy medal w kształcie sześcioramiennej gwiazdy, środku której z jednej strony widnieje napis „Za Długoletnie Pożycie Małżeńskie”, z drugiej zaś – dwie srebrzyste róże. W imieniu imieniu Andrzeja Dudy, prezydent Rzeczypospolitej Polskie, medale wręczyła świętującym małżonkom Mariola Czechowska, prezydent Bełchatowa. – To niezwykłe jubileusze. Jesteście Państwo niedoścignionym wzorem. Myślę, że wszyscy powinniśmy się uczyć, jak w zgodzie spędzić życie i w szczęściu przetrwać tak wiele lat. Życzę Państwu zdrowia i wielkiej radości ze wspólnego bycia razem dalej– mówi prezydent Czechowska.
Dostojnym jubilatom serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych lat spędzonych wspólnie w szczęściu i zdrowiu.
źródło: belchatow.pl