Miał być tylko niegroźne zatrucie pokarmowe, okazało się śmiercionośnym nowotworem… Mojego maleńkiego synka zaatakował rak. Krystianek nie ma nawet 3 lat, jego życie właściwie się nie zaczęło, a już ma się skończyć?!
Nie, tak nie może być, przecież on niczemu nie zawinił, to małe dziecko…! Jesteśmy w szpitalu, daleko od domu, od starszego braciszka, który bardzo tęskni. Toczy się najważniejsza walka w życiu. Możemy ją wygrać tylko z Twoją pomocą, bo leczenie – choć dostępne w Polsce – nie jest refundowane. Około miliona złotych kosztuje życie mojego dziecka. Proszę, mi zapłacić tę cenę…
Na początku września tego roku synka zaczął boleć brzuch. Miał iść do przedszkola, poznać dzieci, tak się cieszył! Niestety, progu przedszkola nigdy nie przekroczył… Poszliśmy do lekarza, dał antybiotyk, ale nie pomógł. Krystian przeraźliwie płakał, najgorzej było wieczorami. Wzięłam synka na prywatne USG, tak było szybciej. Zauważono wodę w płucach, pojechaliśmy do szpitala. Tam, choć lekarze mówili, że widzą jeszcze jakąś czarną plamę, nie byli w stanie zrobić nic więcej. Karetka do kolejnego szpitala. Specjaliści stwierdzili, że pod wodą w płucach ukryty jest… guz!
Nie było czasu do stracenia, mój synek pojechał na zabieg odciągania wody z płuc. Okazało się, że były prawie całkowicie zalane! Lada moment mój synek po prostu by się udusił… Nie mogłam w to uwierzyć. Poza tym, że bolał go brzuszek, nie było żadnych innych objawów! Oddychał normalnie, bawił się, był radosny. Jak to możliwe, że prawie umarł?!
Bałam się, ale do końca miałam nadzieję, że guz okaże się niegroźny, a lekarze usuną go i będzie po wszystkim. Niestety… Gdy przyszedł wynik badań histopatologicznych, ordynatorka oddziału poprosiła mnie do siebie. Powiedziała, że to neuroblastoma, nowotwór w najgorszym, IV stadium. Dał już przerzuty do szpiku, oczodołów i kręgosłupa. Ziemia usunęła mi się spod stóp…
Lekarze, widząc, w jak zaawansowanym stadium choroby jest synek, od razu zlecili chemioterapię. Kilka dni temu Krystianek rozpoczął siódmy cykl, a czekają go jeszcze minimum trzy. Chemia wyniszcza wszystko, nie odróżnia komórek zdrowych, od tych rakowych. Nie ma jednak innej drogi… Muszę wierzyć, że mój niespełna 3-letni synek to przetrwa, zwycięży! Chemioterapia sprawiła, że przerzuty w szpiku i oczodołach cofnęły się. Po 10 dawce dowiemy się, jak wygląda guz w płucu i kręgosłup. Modlę się, by to pomogło… w przeciwnym razie lekarze będą musieli podać Krystiankowi kolejną chemię.
Jesteśmy w szpitalu, czasami dają nam przepustki, żeby wyjść do domu na góra dwa dni. Starszy synek jest u mojej siostry, która bardzo mi pomaga. Tęskni… Krystianek jest jeszcze za mały, nieświadomy tego koszmaru, który się toczy. Tak dużo mówiłam mu o przedszkolu… Dzisiaj jest pewien, że jadąc do szpitala, jedzie właśnie do przedszkola. Przecież miał iść do dzieci, a tam są dzieci! Dzieci, które tak jak Krystianek, walczą o życie…
Kiedy guz się zmniejszy, Krystianka czeka operacja jego wycięcia. Potem konieczna będzie immunoterapia antyciałami GD-2. To cykl ratujących życie zabiegów, które mają nauczyć organizm Krystianka skutecznie walczyć z komórkami nowotworowymi w przyszłości. Niestety – immunoterapia, choć dostępna w Polsce, nie jest refundowana przez NFZ. Jej koszt jest gigantyczny – dla Krystianka został wyliczony na ponad milion złotych!
pod tym linkiem możemy wesprzeć Krystianka
Skąd ja, mama samotnie wychowująca dwoje dzieci, mam wziąć takie pieniądze?! Skąd ma je wziąć jakakolwiek inna przeciętna rodzina? Jestem przerażona, bo okazuje się, że nie jestem w stanie zapłacić za życie Krystianka. Dlatego proszę, pomóż mi… Jeśli nie zdołam zapłacić za leczenie, mój syn nie dostanie swojej ostatniej szansy, a wtedy… Nawet nie chcę myśleć, że stanie się najgorsze.
2 komentarze
Uruchomiona jest jakaś zbiórka? Brak informacji w tej sprawie. Skąd jest Krystian, jak można pomóc starszemu braciszkowi czy ich wesprzeć .
Teraz jak jest link do zbiórki wiadomo jak można pomóc